❧ ROZDZIAŁ I

"Spóźnialski Kakashi stawia nowe wyzwania"

          Zawsze się spóźnia. Zawsze, dattebayo! Jeśli chociaż raz przyjdzie na czas, to chyba będzie cud! Obiecuję sobie, że jak Kakashi pojawi się punktualnie to rezygnuję z jedzenia ramenu!
          - Ah, przepraszam za spóźnienie! - z chmury siwego dymu wysunęła się tego samego koloru czupryna. - Musiałem pomóc staruszce z zakupami, sama nie dałaby ra...
          - Czekamy tu chyba z półtorej godziny! - wrzasnąłem - Nie wymyślaj już tych głupich wymówek i tak wiemy, żeś czytał te zboczeństwa! - Mistrz spojrzał na mnie zszokowany, ale pod czarną maską kryjącą jego twarz widocznie zarysował się niewielki uśmiech. Oczy Sakury widocznie poczerwieniały, czemu wiecznie nie podobało jej się, że krytykuję Kakashiego? Przecież miałem rację, do cholery! 
          - Dziś będzie trening specjalny. Chodźcie za mną! - wyruszył niczym strzała wystrzelona z łuku. Ledwo na nim nadążyliśmy. To znaczy JA ledwo nadążyłem. Sakura i Sasuke ruszyli praktycznie równo z nim, ale po chwili ich dogoniłem. W końcu jestem najbardziej żywiołowym w całej naszej trójce!
Zwinnie skakaliśmy po dachach budynków przedostając się tym samym w mgnieniu oka do północnej bramy wyjściowej. Stamtąd niedaleko było na nasz plac treningowy. Wszyscy wybraliśmy drogę górą. Nie dość, że skakanie po drzewach było fajną formą rozrywki, to jeszcze poruszaliśmy się szybciej, niżeli bieglibyśmy dołem. Takim oto sposobem w kilka minut dotarliśmy na miejsce. Całkiem spora polana z trzema pieńkami na środku. Ustawiliśmy się tak jak zwykle. Przy pierwszym ja i kolejno Sakura oraz Sasuke. Przygotowaliśmy shurikeny, gotowi do rozpoczęcia szkolenia.
          - Mówiłem, że dziś będzie wyjątkowy trening. - mruknął, jak to miał w zwyczaju, Kakashi - Chodźcie do mnie. - jak powiedział tak zrobiliśmy.
         - Na czym polega ten "wyjątkowy trening"? - słodki głos Sakury rozbrzmiał w moich uszach. 
          - Lekcja numer sześć! Mieszanie chakry! - rozpoczął Mistrz, a my zasiedliśmy przed nim w niewielkim półokręgu - Jak zapewne wiecie z Akademii, posiadacie w sobie dwie energie: fizyczną i duchową. To one tworzą chakrę, niezbędną do wykonania choćby najprostszej techniki. Kluczem, do wykonywania tych bardziej skomplikowanych jest mieszanie chakry i kumulowanie jej w odpowiednich miejscach naszego ciała. Na przykład! - Kakashi odszedł od nas kawałek dalej i zaczął wchodzić na ogromne drzewo; ale nie zrobił tego w normalny sposób, nie wspinał się po każdej gałęzi po kolei, tylko wszedł na nie, jakby stawiał kolejne kroki po chodniku. Oczy prawie wypadły mi z orbit, tak bardzo byłem pod wrażeniem. Nie wiedziałem, że to w ogóle możliwe, choć nie wyglądało na skomplikowane. 
        - Phi! Drobnostka! - zerwałem się z ziemi i pognałem do innego drzewa. Zacząłem wbiegać na nie jak Mistrz, szło mi świetnie. - No widzicie! Mówiłe... Łe... Aaa! - mój entuzjazm szybko się ulotnił, gdy spadłem prosto na cztery litery, ale wrócił ze zdwojoną siłą, gdy zauważyłem, jak Sasuke świetnie sobie radzi. - I tak będę od ciebie lepszy! - znów wziąłem rozpęd i popełniłem ten sam błąd co wcześniej. 
          - Naruto! To nie polega na tym, abyś wbiegł na drzewo, tylko wszedł za pomocą chakry skumulowanej w stopach! Patrz, Sakura świetnie sobie radzi. - pomachała nam z czubka drzewa, podczas gdy Sasuke wciąż się z tym męczył. - Skup się na tym, aby cała chakra była w stopach. - poradził Kakashi.
Stanąłem i zacząłem się skupiać Jeny, w życiu się jeszcze chyba tak nie wysiliłem jak teraz! To była katorga, wszystkie mięśnie spięte, a rezultatów po kilku minutach i tak nie było.
Zjadłbym ramen, dattebayo...
        - Kakashi! - głos Asumy dobiegł zza pleców, jednak nie przejąłem się nim zbytnio, zajęty "mieszaniem chakry".
          - Ah, to wy! Jak mija dzień? - odpowiedział Kakashi.
         - Właśnie udaję się na trening z moją cudowną ósmą grupą! Żebyś wiedział ile te dzieciaki mają werwy. Czasem nie wyrabiam... Chyba robię się na to za stary. - odpalił kolejnego papierosa.
        - Nie pal tyle, to będzie lepiej! - nasz Mistrz nie przyznał się przed przyjacielem, że jemu też coś w plecach strzyka. 
          - Hej, Naruto! - otworzyłem oczy i całe moje skupianie się poszło na marne. Ale kto by się tym przejmował, toż to moja najlepsza kumpela, pierwsza, która nie bała się ze mną wybrać na ramen z własnej woli! 
          - Ymir! Cześć! - krzyknąłem zakładając ręce za kark - Jak trening? 
          - Jeszcze dziś dobrze nie zaczęliśmy, a już mam ochotę iść do "Ichiraku", ty też tak masz? - prawie nie usłyszałem jej wypowiedzi, całą uwagę poświęciłem katanie, która zwisała na jej plecach. Była praktycznie tak duża, jak ona! 
          - Nikt mnie tak tu nie rozumie jak ty, Ymir! - uśmiechnąłem się do niej szeroko, a jej policzki spłynęły niewinnym rumieńcem - Jestem głodny jak nie wiem, ale Kakashi nie da spokoju dopóki nie wlezę na to cholerne drzewo. Skupiam się na tym mieszaniu i nic z tego nie wychodzi... - mruknąłem.
          - Nie przywiązuj do tego aż takiej uwagi, Naruto. - zaczęła - Tak się składa, że mam tą lekcję za sobą. Za bardzo myślisz, idź na żywioł jak zawsze, a na pewno się uda! - jej szczere srebrne oczy wierzyły we mnie, wierzyły, że mi się powiedzie. 
Ymir, ty pierwsza tak we mnie wierzysz...
          - Co to za hokage, który nie potrafi wejść na drzewo, jak prawdziwy ninja? - dokończyła. Czasem miewam wrażenie, że dzieli ze mną to marzenie.
Słowa o hokage zawsze najbardziej mnie motywowały. Tym razem wcale nie było inaczej. Wiedziała jak mnie podejść i za każdym razem jej to wychodziło. Spiąłem się, chwilę poświęciłem na zmieszanie chakry i ruszyłem w stronę drzewa. 
Jeden krok.
Drugi.
Trzeci. 
Jakoś to idzie! 
Nie przyspieszając kroku szedłem przed siebie, by osiągnąć szczyt. I udało się. Nawet nie wiedziałem kiedy znalazłem się na wierzchołku drzewa. Usiadłem na nim i pomachałem do wszystkich. 
          - Świetnie Naruto! - krzyknęła Sakura.  Uśmiechnąłem się do niej, jednak ona po chwili wróciła do Sasuke. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że wolałem tym wyczynem zaimponować Ymir niż mojej drużynowej kompance. 
          - Zdaje się, że nasi mali ninja nieźle się ze sobą dogadują. - zauważył Kakashi.
       - No przecież! Codziennie chodzą razem na ramen do "Ichiraku". Już ja nie raz sprawdzałem, gdzie wymyka się moja córeczka przed zmrokiem. - dodał Asuma - Zawsze kończy się tak samo, niepotrzebnie się martwię. Naruto to prawdziwy gentleman, odprowadza moją małą do domu. - westchnął - Ale wiesz jak jest, zawsze lepiej sprawdzić. 
          - Ta dziewczynka to naprawdę twoje oczko w głowie. 
      - Jest taka urocza... Jakbyś ją miał w domu na jakiś czas, to byś zrozumiał. - Asuma uśmiechnął się sam do siebie - Ymir, idziemy! Przecież drużyna Kakashiego nie może być lepsza niż nasza! - blondwłosa podbiegła czym prędzej do swojego ojczyma i zarazem Mistrza. 
        - Naruto! Wychodzimy wieczorem? - zawołała. Szybko zeskoczyłem z drzewa i przybiegłem bliżej. 
         - Pewnie! Wczoraj zjadłaś więcej, ale dziś to ja cię pobiję, dattebayo! - pomachałem jej na pożegnanie.
          - Niedoczekanie... - dodała pod nosem.

          Do końca dnia chodziłem szczęśliwy, że wreszcie udało mi się opanować coś szybciej od Sasuke. Przez to, że cały czas wałkowałem temat Kakashi ulotnił się od nas szybciej niż zazwyczaj. I dobrze, bo prawie zaprosiłem go na ramen, zapominając tym samym, że już przecież byłem umówiony.
     - Nie wymądrzaj się tak. - warknął pod nosem Sasuke - Lepiej idź do tej swojej bezwartościowej przyjaciółki. - natychmiast zatrzymałem się w miejscu.
          - Coś ty powiedział?! - krzyknąłem. Sakura zrobiła kilka kroków w tył, nawet ona wiedziała, że Uchiha przesadził - Jak śmiesz tak o niej mówić?!
          - To prawda. Już ty masz od niej większy talent. - westchnął głęboko - Powiedz mi, Naruto, jakich technik potrafi używać? Prócz machania mieczem nic nie umie. - jego pytanie trochę mnie zagięło, ale nie miałem zamiaru puścić mu tego płazem.
          - Sasuke, to, że ktoś nie urodził się sharinganem, albo nie potrafi wykonać najprostszych technik, nie oznacza wcale, że jest bezwartościowy.
             - Eh, Naruto...
          - Zamknij pysk. - warknąłem patrząc prosto w jego czarne jak węgiel oczy - Nic już nie mów. - wyminąłem go nie żegnając się nawet z Sakurą. Mocno zaciśnięte pięści schowałem do kieszeni i udałem się w stronę swojego mieszkania. Kiedy wszedłem do środka przeciągnąłem się leniwie. W uszach wciąż dudnił mi głos Sasuke, jednak plakat z wielkim talerzem ramenu natychmiast go przegnał. Czym prędzej wbiegłem pod prysznic, a później włożyłem świeże pomarańczowe dresowe spodnie i białą koszulkę. Byłem gotów do wyjścia.
Nie mogłem odmówić sobie wieczornego biegania. To przecież oznaczało niewielki wysiłek, ale za to szybsze pojawienie się w "Ichiraku"!
          - Ymir! Czemu zawsze jesteś pierwsza? - krzyknąłem na wejściu jednocześnie zajmując miejsce obok przyjaciółki.
            - Toż to nie moja wina, że przychodzę NA CZAS. - powitała mnie ciepłym uśmiechem, jak zwykle - Tak mnie wychował Asuma, skargi kieruj do niego!
       - Dobra dobra.... Ramen miso z podwójną wieprzowiną! - złożyłem zamówienie, a blondynka dołączyła się do niego. Kto by pomyślał? Na tyle rodzajów tego przepysznego dania lubi najbardziej ten, co ja. - Dziękuję Ymir, dałaś mi dziś dobrą lekcję!
          - Nie ma sprawy. Akurat na mieszaniu chakry znam się najlepiej. W końcu Asuma jest w tym prawdziwym mistrzem. - westchnęła ciężko - Szkoda, że nie potrafię nic więcej...
             - Nie każdy musi mieć talent do używania skomplikowanych technik. Też nie jestem w tym dobry. Może kojarzysz takiego chłopaka z naszego rocznika, Rocka Lee? - pokiwała twierdząco głową dodając "to ten z krzaczastymi brwiami" - Dokładnie ten. Widzisz, on też nie ma talentu do ninjutsu, tak jak Ty. Ale wiesz co? Nie poddaje się i szkoli w tym, co mu wychodzi. Taijutsu to jego najmocniejsza strona. Ty też świetnie sobie radzisz w taijutsu, powaliłaś w walce nie jednego chłopaka! Machasz mieczem prawie tak dobrze jak Asuma... Co się przejmujesz jakimiś głupimi technikami. - szeroki uśmiech skierowany w jej stronę i cały monolog widocznie poprawił jej nastrój.
          - Dziękuję Naruto, jesteś najlepszy. - ramen akurat pojawił się przed nami - Będziesz kiedyś najwspanialszym hokage w historii. Smacznego!
      - Smacznego! - odpowiedziałem; i choć nie dałem tego po sobie poznać, to moja samoocena właśnie została połechtana.
Wcinaliśmy ramen aż nam się uszy trzęsły. Jedna miska, druga, trzecia, a po ósmej przestałem już liczyć. Ymir zjadła sześć, nieźle jak na taką kruszynę jak ona. Rozsiadłem się na krzesełku i złapałem za brzuch. Nieco urósł, ale zawsze tak było. Komu by nie wywaliło bebzola po takim obżarstwu?! Usta miałem delikatnie rozchylone, musiałem kontrolować swój ślinotok, inaczej moja towarzyszka mogłaby zwrócić nieco kolacji.
          - Uroczo wyglądasz. - posłała mi ciepły uśmiech.
      - Dzi... Dzię... Dziękuję. - cichutko wybekałem końcówkę słowa. Zaśmiała się. Nie jedna paniusia, na przykład Sakura czy Ino, uznałaby to za obrazę majestatu i pewnie wyszła z restauracji już nigdy nawet na mnie nie spoglądając. Ale nie ona. Czułem się przy Ymir swobodnie, właściwie było tak odkąd pierwszy raz poszliśmy razem na ramen. Jako jedyna nie patrzyła na mnie z góry, zaakceptowała moje fanaberie i rozdarty ryj. Zawsze trzymała moją stronę i wspierała dobrą radą.
     - Ymir... Proszę. Nigdy się nie zmieniaj. - mruknąłem pod nosem. Jej policzki spłynęły rumieńcem tak mocno, że chwyciła się za nie dłońmi, a łokciami oparła się o stół. - Muszę powiedzieć ci coś ważnego... Sakura i Sasuke o tym nie wiedzą. Nawet Kakashi o tym nie wie!
         - O co chodzi, Naruto? - przybliżyła się do mnie, a ja do niej.
         - Nie chcę już dłużej z nimi trenować... - wyszeptałem do jej ucha.

8 komentarzy:

  1. Jak ja bym chciała sobie przypomnieć jak ja trafiłam na Twojego bloga. Ale nie pamiętam xD Weszłam w tygodniu wrzuciłam do zakładek, a dzisiaj sobie przeczytałam xD
    I moje wrażenia są takie:
    ogarnęła mnie ogromna melancholia. Taki powrót do przeszłości. I aż mnie coś za serce ścisnęło, bo zdałam sobie sprawę, że serio tęsknię za Naruto. Pozytywnie zaskoczyło mnie wykonanie, bo ze znanej już historii tworzysz coś nowego, co również ciekawi. Narracja z punktu widzenia Naruto, mi się mega podoba! Ach, ja prawie nie znam takich blogów, o ile w ogóle.

    Czepiać się o nic nie chce, bo ja zawsze czepiam się o dialogi. Ale tylko dlatego, że one najbardziej mi się w oczy rzucają. A tak w skrócie: czasami kropka przed myślnikiem nie jest potrzebna xD
    I się uczepiłam... Wybacz.

    Ale weny życzę ;)
    Pozdrawiam
    Blue_Bell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mega tęsknię za "Naruto", dlatego też postanowiłem założyć tego bloga, z czystej nostalgii.
      Dziękuję za komentarz, mam nadzieję, że miło spędzisz tu czas. :)

      Usuń
  2. Uwielbiam Naruto, uwielbiam Narutoooo. Zawsze wolałam go od Sasuke, za którym szczały wszystkie możliwe samice, ale jakoś nigdy mi to nie przeszkadzało. Przeszkadzało mi zawsze tylko to, że tak mało blogów jest o samym blondynie, a tego nieszczęsnego SasuSaku jak grzybów po deszczu.
    Ta narracja zwykle mi się nie podoba, ale tutaj spełnia swój obowiązek w 100%. Świetnie Ci wychodzi Naruto, on był zawsze śmieszkiem, ale mam nadzieję, że u Ciebie pokaże inne twarze, załóżmy jakiegoś seksiaka. Np. niech obraca Ymir, shipuję >D
    Podoba mi się strasznie szata graficzna i zakładka z postaciami. I KIERWA JAK SIĘ CIESZĘ, ŻE JIRAYA JEST ;OOO

    Pozdrówka, zostaję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zawsze wolałem Naruto od Sasuke! Taki pozytywny dzieciak. :) Zawsze tak samo brakowało mi o nim normalnego bloga, wszędzie NaruHina, którego nienawidzę - opowieści o parze, która praktycznie się nawet nie zna!
      Nie wiem, kogo zrobię z Naruto, to się jeszcze okaże. A nad zakładką o bohaterach siedziałem najdłużej, ha!
      Dziękuję za opinię, mam nadzieję, że miło spędzisz tu czas! :)

      Usuń
  3. Muszę przyznać, że zaśmiałam się kilka razy przy prologu i rozdziale pierwszym, winc zostaję.
    Bardzo mi się podoba, że Naruto jest taki kanoniczny i ogólnie pozytyw za to, że mówi, to co myśli. Pocieszał, wytykając wprost Ymir, że nie jest dobra z ninjutsu i przytoczył przykład Lee i myślę sobie, że to takie trochę harsh, a potem jednak, że kurde, przecież o jest najlepsze pocieszenie jakie można dostać. Nie zakrywa znanej wszystkim prawdy i nie mówi, że spoko, wszystko jest w porządku, ale pokazuje po prostu jej mocne strony. Super, jeju, bardzo mnie to zaskoczyło.
    Było kilka literówek, gdzieś tam brakowało przecinków i czasami zdarzy Ci się źle zapisać dialog, no i uciekają akapity w niektórych miejscach, ale to taki powierzchowne błędy, myślę, że jakbyś przejrzał to z jeszcze dwa razy na spokojnie to szybko byś je wyłapał.
    Wiesz dlaczego nigdy za bardzo nie lubiłam NaruHina? Przez to, że oni się w ogóle nie znali. Like, w ogóle. Czasami były między nimi krótkie rozmowy, oboje by za siebie zginęli, ale teraz - shinobi który nie próbował uratować innego shinobi, niech pierwszy rzuci kamieniem. Jasne, mieli później całe to życie i małżeństwo etc. na poznanie się, ale wciąż - zostało to chyba po prostu źle przedstawione.
    U Ciebie Ymir i Naruto się znają i sam Uzumaki stwierdza, że czuje się przy niej komfortowo. Tak powinno być!
    Jestem ciekawa, o co chodzi Naruto dokładnie z tym treningiem.
    Pozderki i czekam na następny rozdział!
    Ładny szablon btw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Nie spodziewałem się, że tu do mnie zajrzysz! Po Twoim wspaniałym opowiadaniu wstyd mi było zostawiać jakikolwiek odnośnik do mojej miernoty. Ale jesteś tu, strasznie się z tego cieszę, mimo, że serce zabiło mi mocniej ze stresu, kiedy zobaczyłem Twój komentarz.
      Cieszę się, że mój Naruto przypadł Ci do gustu, nie chciałem, żeby bardzo odbiegał od kanonu, lubiłem Naruto z seriali i chcę go przenieść do opowiadania. :)
      Ja też nie lubię NaruHina, uważam dokładnie to samo! Oni się nawet nie znają...
      Dziękuję za opinię, że tu jesteś i że przeczytałaś tą beznadzieje. :)

      Usuń
  4. Wszyscy zawsze czepiają się tych dialogów, ja nie zamierzam, bo sam nie znam zasad ich pisania i wiesz co? Chyba mamy to we krwi ,haha!
    Strasznie podoba mi się relacja Ymir i Naruto. Młody jest rozdarty, bo niby Sakura jest dla niego ładna, ale znowu Ymir jest mądra i się biedny nie może zdecydować. Ale fajnie się dogadują, jeszcze nigdy tak nie lubiłem OC jak Twojego. Nawet mojej tak nie lubię, haha! xD
    Jestem ciekaw, co będzie dalej. Czy skupisz się na Ymir i Naruto, czy bardziej na Naruto i jego zmianach przez lata. Nie ukrywam, że chciałbym aby poszło to w stronę anime, ale pożyjemy zobaczymy.
    No i o co chodzi z treningami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dialogów chyba nigdy nie wyczaję do końca, ale trudno.
      Co do relacji Ymir i Naruto, to masz rację, tak właśnie jest. Uwielbiam oryginalną Annie z SnK, ale tu chcę aby była bardziej dziewczęca. :)
      Dzięki za komentarz!

      Usuń